Dawno nic nie pisałem na blogu z racji sporego projektu w pracy, która zabiera mi każdą wolną chwilę. Niedługo postaram się wrócić do regularnego opisywania zakupów w polskim Internecie 😉
Tym razem do wpisu przekonała mnie sytuacja związana z drukarką atramentową a dokładniej urządzeniem wielofunkcyjnym, którego jestem szczęśliwym posiadaczem. Tytułem wstępu to urządzenie wielofunkcyjne marki Brother, które zakupiłem po wieloletnim romansie z atramentówką Canon z serii IP (ten kto miał, wie jak cudowne to było urządzenie szczególnie sensie kosztów wydruku). To tak naprawdę druga drukarka w firmie, na co dzień używamy w biurze standardowej laserówki czarno – białej, na której tłuką się dzień w dzień faktury i wszelkie pisma nie potrzebujące koloru. Wracając do Brothera – jako człowiek lubiący wiedzieć co kupuje najpierw dość starannie przeanalizowałem urządzenia dostępne na rynku i najlepszym okazał się produkt japońskiej marki Brother. Świetna jakość druku i tusze w rozsądnych cenach. Do tej pory byłem bardzo zadowolony z tego produktu, ba nawet wszystkim polecałem ich drukarki również rodzinie (Teść z mojego polecenia również taką kupił).
Jako, że tusze do tych urządzeń są naprawdę w bardzo rozsądnych cenach nigdy nie zastanawiałem się nad tym czy jeśli drukarka sygnalizuje mi konieczność wymiany tuszu to rzeczywiście zbiorniczek jest już pusty. Dodam, że na tyle ze mnie liczący każdy grosz przedsiębiorca, że pierwsze komunikaty zazwyczaj olewam i dopiero kiedy drukarka odmawia dalszej pracy z braku tuszu zmieniam delikwenta na nowy sądząc, że poprzednika wyssałem do ostatniej kropli 🙂 Kilka dni temu drukując akurat ofertę dla
Klienta w pełnym kolorze w połowie strony drukarka odmówiła dalszej współpracy witając mnie komunikatem o totalnym braku tuszu i konieczności wymiany zbiorniczka na nowy. Załadowałem jej nowy tusz i bez problemu wydrukowałem resztę dokumentu. Jednak tym razem (chyba z powodu luźnego sobotniego poranka w biurze) postanowiłem rozłożyć pojemnik i zobaczyć cóż tam się w środku dzieje. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem, ze 1/3 zbiorniczka jest pełna tuszu!
Wynika z tego, że producenci drukarek tak konstruują soft do urządzenia, aby zmusiło użytkownika do wymiany kartridża mimo, że w środku jest jeszcze około 30% atramentu. Tusz szybciej wymieniony = konieczność częstszych zakupów atramentów = większy przychód dla producenta. Marketingowo tusz ma jakąś tam pojemność, więc klient łudzi się, że te drukarki mają większe zbiorniczki i że dzięki temu starczy na dłużej niż u konkurencji a realnie okazuje się, że jest tam go o 30% mniej?
Mimo wszystko i tak zostanę wierny marce Brother, bo to świetne urządzenia a i ceny atramentów są mega niskie w porównaniu np. do HP czy Lexmarka. Jednakże kombinowanie z tuszem jest moim zdaniem żenujące? Choć w dzisiejszych czasach, gdzie części samochodowe są obliczone na konkretna liczbę użyć (sławna sprawa pompy hamulcowej w Mercedesach, którą się blokowała po iluś tam wciśnięciach hamulca i trzeba ją było wymienić na nową) chyba nie powinno mnie to dziwić…
Jaki biznes ma producent w dostarczaniu ci tuszu który wykorzystasz na 70% ?
I tak płaci za maź w środku, słyszałem o patentach z gąbką, jakimś wypychaczem itp.
Zwykle to pojemniki udają "większe" a nie dają się wyssać tylko na ileś procent 🙂
Może to usterka kwalifikująca produkt do naprawy ?
Osobiście popadł bym w delikatną irytację na myśl że moja drukarka wybrzydza i nie chce chłeptać tuszu do końca.